Beau Brooks Fanfiction

Beau Brooks Fanfiction

sobota, 15 marca 2014



Pain część 1
Dopięłam swoją czarną walizkę w biało-pomarańczowe kwiatki. Usiadłam na niej i ciężko westchnęłam. Dzisiaj lecę do Los Angeles. Wiele osób mówi mi, że podjęłam głupią decyzję – w końcu mieszkam w Nowym Yorku, wielkiej metropolii. Nigdy nie lubiłam tego miasta. Wydaje mi się, że wszędzie jest syf i chaos. Nie wiem czy Los Angeles będzie inne. Ale coś mnie do tego miasta ciągnie. Przede wszystkim chcę wyrwać się z rodzinnego domu. Nie to, żebym nie kochała swojej rodziny czy coś takiego. Po prostu nic nie jest tu poukładane po mojemu. Każdy kubek innego koloru, pełno jaskrawych barw… Coś strasznego. W dodatku moi bliscy bardzo mnie irytują. Są tacy… nie wiem jak to nazwać. Małomiejscy? To chyba dobre słowo. Mimo, że mieszkamy w ogromnym mieście, oni są strasznie zamknięci. Swoim sposobem nie dziwię się im – mamy tragiczną przeszłość. Ojciec… Nawet nie chcę o nim mówić. Strasznie nas zranił. Wszystkich. Jednak przez ostatnie lata zdołałam o tym zapomnieć, a oni dalej to rozpamiętywali. Po policzku spłynęła mi łza. Szybko ją wytarłam rękawem bluzki.
- Annabeth! – zawołała mnie moja matka.
- Już schodzę! – odkrzyknęłam.
Kiedy weszłam do kuchni moja mama podała mi wielką torebkę niewiadomego pochodzenia. Spojrzałam na nią pytająco.
- Jedzenie. – powiedziała z promiennym uśmiechem.  
Przewróciłam oczami. Cała mamusia – kochana a jednocześnie usiłująca zabić mnie ilością żarcia. Wzięłam torbę i ucałowałam ją przelotnie w policzek.
- Do usłyszenia mamo. – rzekłam.
- Jesteś pewna, żeby cię nie…
- Mamo mówiłam Ci, że sama dojadę sobie na lotnisko.
- Okej, okej – mama uniosła ręce w obronnym geście.
- Pa Jo – uściskałam siostrę, którą nie wiadomo skąd się tam znalazła.
- Do zobaczenia Annabeth. – powiedziała Jo ze smutkiem na twarzy.  
Wyszłam z domu czując jednocześnie pustkę i wielką radość.                                                                          
Czytasz = Komentujesz ;))